Category Archives: Wspomnienia

Grecja 2015

Tak jechaliśmy do Grecji…

11717461_1023525584338156_7522648068839123188_oWszystko zaczęło się idealnie. 31 czerwca, upalny wieczór, Hotel Wrocław, zbiórka, setki walizek, większych, mniejszych, ogromnych (Dżasta). Mogłoby się wydawać, że wycieczka szykuje się perfekcyjna, gdyby nie te nieszczęsne 19 minut. „Witajcie kochani, możecie podziękować tym, którzy się spóźnili. Dostaniecie teraz plan wyjazdu i od każdej godziny zbiórki, postoju i posiłków możecie sobie odjąć 19 minut, a to wszystko dzięki Wiktorii, Wojciowi, Rivkowi, Krzykwie i jeszcze kilku innym, którym wydawało się, że możemy na nich czekać, bądź tym, którzy myśleli, że autokar podjedzie po nich pod siedzibę chóru przy Kochanowskiego”. Zirytowana Magda wyłączyła mikrofon, a w całym autobusie rozległa się wrzawa protestów. „Jak to, to obiad zamiast o siedemnastej, będzie o szesnastej czterdzieści jeden, to bezsensu!”, „Czyli dwudziestominutowy postój ma trwać minutę? Jak ja zdążę siku?”. Po jakimś czasie załadowano bagaże i podróż wreszcie się rozpoczęła, a wszelkie wątpliwości co do godzin zbiórek itp., pozostały za nami we Wrocławiu.

Noc szykowała się długa, a na tyle autobusu było tym razem niesłychanie cicho (wiem, bo udało mi się nawet zająć tam miejsce). Mimo wszystko staraliśmy się jakoś umilić ten czas spędzany razem, no i zaczęły się krzyżówki, jakieś ciche podśpiewywanie, pogawędki, śmiechy, chichy. Dopiero kiedy zaszło słońce i zrobiło się ciemno, rozpoczęły się niesłychane historie, „Zanim weszła do windy, wiedziała, że jej mąż nie żyje”, „Trafił do więzienia, bo stał się mądrzejszy”.
– Dowiedział się o czymś?- Dominika Dudek wołała zaglądając zza swojego oparcia.
– Czekaj, jeszcze nie przeczytałem- irytował się Wojciu.
– Wiem, on się pewnie o czymś dowiedział?- Kamila Madej pytała po kilka razy.
– Nieeee, to nie był jej kot- skwitowała Magda Mazór.
– A to, że się piął zbyt szybko, to w przenośni, czy chodzi o karierę?- Alexa zainteresowała się po dobrych paru minutach.
– W przenośni, znaczy nie, znaczy tak- Rivek nie mógł się zdecydować.- Bo wy idziecie całkowicie w inną stronę!
– Ta książka to był prezent dla kogoś!- Ira podsumowała ze zdecydowaniem.
– Pewnie miała kochanka i chciała go zabić z zazdrości!- Dominika Urban ekscytowała się pewna swej wypowiedzi.
– On połknął parasol i go otworzył!- Krzykwa niedowierzała własnym oczom.- Z medycznego punktu widzenia to jest BEZSENSU!

Trzeba też dodać, że w autokarze nie świeciły się lampki i sama nie wiem co dziać się mogło na przodzie, bądź w połowie pojazdu, ale rozpoczął się lekki dyskomfort w postaci zapachu jajek, ryb i innych dziwnych atrybutów. Potem co niektórym zdrętwiały kończyny „Ja leżę na podłodze”, „Coo jesteś tu nowa i tak ci się wydaje, a ja zawsze leżałem z tyłu”. Zresztą ja też nie miałam łatwo „Mogę sobie opuścić siedzenie?” „Marta, mamy po dwa i pół miejsca, przestań się rozpychać”. W końcu minęliśmy serbską granicę i w końcu mogliśmy się zakwaterować w Belgradzie. Co tu narzekać, ładne widoki, słońce grzeje, jakiś park, rzeka, ŻYĆ NIE UMIERAĆ. Po dłuższym czasie niektórym zaburczało w brzuchach i rozpoczęło się poszukiwanie. „Zjedzmy tu!”, „A może tam?”, „Rok temu było dobre (tu jakieś mięso niestety nie pamiętam nazwy)”. Po kilku podejściach w końcu wybraliśmy jakiś bar. I niestety, od tej chwili ta relacja stanie się bardzo subiektywna, bo właśnie wtedy spotkała mnie smutna i nieprzyjemna sytuacja. Siedząc wesoło w barze i kłócąc się o rodzaj pieczywa kilka osób wpadło na pomysł zrobienia sobie zdjęcia. Jako dowód (bo sama byłam fotografem) fotografię zamieszczam poniżej.

Continue reading

Warsztaty 17.04.2015 – Szklary Huta

11149504_973077769382938_7826971771708161029_nSłyszeliście kiedyś o Szklarach? To miejscowość znana z obfitego występowania kamieni półszlachetnych – chryzoprazów i opali oraz chalcedonu, serpentynitu, gabra i syenitu. W latach 80. XIX wieku odkryto tam złoża rudy niklu. Natomiast w pierwszej połowie XXI wieku, dokładnie 17 kwietnia 2015 roku, udał się tam na warsztaty wokalne Chór Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, ale wikipedia jeszcze o tym nie wie. W tym malowniczym kurorcie Medici Cantantes spędziło aż 3 dni na surwiwalu i- co ciekawe- wszystkim, co do jednego, udało się wrócić do domów. Surwiwal to według wikipedii rodzaj aktywności przygodowej umiejscowiony wśród form plenerowej rekreacji przygodowej, turystyki przygodowej lub turystyki kwalifikowanej. To by się zgadzało.

Continue reading

Francja, Brive-la-Gaillarde 2015

Wreszcie wyśniony, upragniony i od dawna już przecież wyczekiwany, najtańszy wyjazd chóralny do Brive la Gaillarde we Francji. Nastał dzień 13 lutego, kolejnie długa, niemal bezsenna noc, święto Walentego, nieco ciężkie, raczej nie romantyczne, bo przed nami kolejne jeszcze kilometry, najpierw 1600 potem 1599 potem 1598 i tak liczba z godziny na godzinę nie malała chyba nikomu zbyt szybko. Ci, (którzy w ogóle mają), starali się raczej nie myśleć o pozostawionych drugich połówkach gdzieś na wschodzie, inni udając, że ani nogi nie zdrętwiały, ani nawet plecy, robili co popadnie, byle tylko koła naszego POLBUSA kręciły się jak najszybciej. Tu poker, tu gitara, trochę kart, śpiewy, tańce, hulańce, zabawy co niemiara. Potem jednak każdemu i to się znudziło. Zmęczeni opadliśmy na tylne siedzenia i zaczęły się obawy. A CO JAK TRAFIĘ DO MURZYNÓW, ALBO CHIŃCZYKÓW. A JAK DADZĄ MI ŻABĘ, A JAK ŚLIMAKI, ALBO SIĘ NIE DOGADAM. NIE CHCĘ MIESZKAĆ SAM. W końcu po 20 godzinach jazdy, naszym oczom ukazało się miasto z dziwnymi drzewami. Gromadka nieco spłoszonych ludzi, wyczekujących 10959596_1068191649863094_4537477623901519983_nnas pod dachem szkoły. Wysiadamy kolejno. Zaczyna się wskazywanie palcami. My na nich, oni na nas. Trochę jak w zoo, oni przyglądają się nam, my im i gdyby nie deszcz, nikt chyba nie odważyłby się wejść do środka. I wtedy już pogrom, szepty jedne po polsku inne po francusku. Tych drugich niestety nie zrozumiałam, a z pierwszych wyłapywałam ciche- patrz, ja chcę u nich, -nie ja tam chcę, -a tamtych nie. Obserwowaliśmy się wzajemnie dość bacznie, zachowując jednak pozory spokoju, prężnie wypięliśmy pierś do przodu i czekamy. Lecą kolejne nazwiska, kolejne przydziały. Niektórzy płaczą, to ze szczęście, to po trochę ze strachu- bo przecież to obcy, a my mamy z nimi mieszkać.

Continue reading

Warsztaty Chóralne w Trzebnicy 28-30.11.2014- relacja bardzo stronnicza (i nie chodzi tu tylko o długość tekstu)

65685_470631289672582_456635975_nNikola: Niedziela, godzina około 14, trochę zimno, trochę wieje, trochę jesteśmy w czapkach; człapiemy mozolnie, mrucząc pod nosem Abbę i mniej więcej co 4 takty przerywamy nasze wokalne popisy marudzeniem w około tej tonacji: „o boże jaka jestem zmęczona a jeszcze trzeba się spakować i pożegnać i znaleźć dworzec i dojść na dworzec i wrócić do domu o boże”. Chcąc nie chcąc, nic nam się nie chciało i szłyśmy do „domu wycieczkowego” (?) bynajmniej nie skacząc po górach, lecz chodząc na rzęsach. W tej radosnej i przaśnej atmosferze doszłyśmy do wniosku, że na chórze byłyśmy w poniedziałek, we wtorek, w środę, w czw… a nie, w czwartek wyjątkowo nie, w piątek, w sobotę i w niedzielę. Muzycznie rzecz biorąc, opuściłyśmy nos na kwintę i szłyśmy przez chwilę w milczeniu. Po chwili pewien fakt spadł na mnie jak grom z jasnego nieba i przerwałam ciszę wymownym:

-Marta, a wiesz, co mamy jutro o 18?-zapytałam, szczerząc zęby w uśmiechu.
-… -skwitowała, przewracając oczami, a potem, na trzy cztery, jednym chórem wykrzyknęłyśmy:

-CHÓR!!!

 

10644509_10204182869723524_8959167661556679249_nMarta: Niedziela, godzina 14:45, wreszcie docieramy do Domu Wycieczkowego „ Zdrój „- bo tak to się właśnie nazywało. Ostatni raz w ten weekend, trochę przykro… ale może to i lepiej, myślę sobie pocierając dłońmi zdrętwiałe od mrozu uszy (bo ja o czapce niestety zapomniałam). A wszystko zaczęło się w piątek…
Piątek godzina 11:33 „Nikola czy ty masz jakieś cygańskie ubrania?”
Piątek godzina 12:45 poszukiwania
Piątek godzina 14:27 mamy chustę, sukienkę
Piątek godzina 15:46 i jeszcze nie ma spódnicy
Piątek godzina 15:58 i jeszcze tylko bransolety
Piątek godzina 17:39 powrót do domu… „ Nikola o której mamy pociąg do Trzebnicy”
Piątek godzina 18:12 „ Marta… bo do Trzebnicy chyba nie jeżdżą pociągi”
Sprawdzam wiadomości, Nadodrze, busy, szyno- busy, SZYNO… nie znamy, nie wiemy, ale przynajmniej mamy cygańskie stroje na jutrzejsze andrzejki…

Continue reading

Medici Cantantes wśród tysiąca głosów dla pokoju

1782542_10201774659808458_7960738148995873562_oMuzyka, raz nostalgiczna, spokojna, raz gwałtowna, zgrzytliwa, gra świateł, ruch sceniczny oddają świat wojny, który zakradł się w życie ludzi i diametralnie je zmienił. W tle odczytywane słowa świadków-uczestników tej światowej, pierwszej. Groza i brutalność tamtych dni jest wręcz namacalna. I to pragnienie pokoju…Burza oklasków… Na twarzach artystów pojawiają się uśmiechy. Podziękowania: sobie nawzajem, od dyrygenta dla orkiestry, chórzystów, wszystkich artystów biorących udział w tym wydarzeniu. Dziękuje też sam Maestro…

Ale od początku.

Continue reading

Chór Medici Cantantes Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu zdobył Grand Prix Międzynarodowego Festiwalu Chórów w Ohrid

unnamed (1)W dniach 21-25 sierpnia 2014 roku Chór Medici Cantantes Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu pod dyrekcją Magdaleny Lipskiej wziął udział w VII edycji Ohrid Choir Festival. Wyjazd współfinansowany był przez Uniwersytet Medyczny im. Piastów Śląskich we Wrocławiu oraz przez Europejską Stolicę Kultury.

Oto jak opisują wyjazd chórzyści:

Continue reading

Wyjazd wakacyjny w dniach 14-25.07.2011 pod hasłem „Abhdzia Labhdzia” z Turkish Rules w tle

stam17Dawno dawno temu, dnia 14.07.2011 r., wyjątkowo punktualnie, o godzinie 20.00, rozpoczął się niezwykły i pamiętny wyjazd Chóru Kameralnego Akademii Medycznej do Turcji. Wyjeżdżaliśmy do Stambułu, aby wziąć udział w wyjątkowym konkursie, którego szczegóły do ostatnich chwil były owiane tajemnicą.

Początkowo nic nie zapowiadało niezwykłych przygód, jakie miały nas spotkać. Spokojny i leniwy przejazd do Berlina, a następnie nocny przelot do Istambułu przebiegały ze szwajcarską precyzją. Osoby, które pierwszy raz wznosiły się w obłoki, uczyniły to godnie i z powagą, mimo zastraszania przez bardziej doświadczonych uczestników wyprawy.

Continue reading

Najgorętszy dzień roku we Włoszech wraz z Chórem Kameralnym Akademii Medycznej we Wrocławiu

Po ponad miesięcznych przygotowaniach do konkursu wyruszyliśmy na wyjazd wakacyjny do Gorizii, Padwy, Wenecji, Salzburga, Wiednia oraz na Międzynarodowy Konkurs Chórów „Seghizzi 2010” w Gorizii. Jeszcze nigdy w historii chóru rozczytywanie utworów i przygotowania do konkursu nie przebiegały w takim tempie. Świadczy to o coraz wyższym poziomie artystycznym całego chóru i poszczególnych jego członków. Młodzi chórzyści z rocznym stażem przeszli prawdziwy wokalny chrzest. Na początku wydawało im się, że repertuar jest tak obszerny, że nigdy nie będą w stanie go opanować ale teraz już żadne dźwięki utworów nie są im obce. Continue reading

Hiszpania 2009 – Agata L.

Hiszpania 2009

Jeszcze tylko tusz do rzęs i puder. Koniecznie puder…
Świecę się jak lusterko, wszystkie się świecimy…wysoka temperatura powoduje nieustanną aktywność wszystkich możliwych mechanizmów chłodzących mojego ciała…zdjęcie- pstryk. Już schodzimy, autobus zaraz podjedzie. Nie możemy się spóźnić.

***

Powoli zbliżamy się do celu. Nawet podczas krótkich postojów da się odczuć wzrastającą temperaturę. Dzięki Bogu jest klimatyzacja. Zapowiada się gorrąco! Continue reading

Moje pierwsze Grand Prix – Misiek Rybski

misiekByło kilka minut po 16, gdy zziajany Rafał wpadł prosto z zajęć do mieszkania, zjedliśmy obiadek i dosyć szybkim krokiem skierowaliśmy się w stronę siedziby. Czas był „stykowy”, więc dość szybko pokonaliśmy Plac Grunwaldzki i na Wojciecha z Brudzewa byliśmy punktualnie;)

Zdążyliśmy na czas i po krótkim oczekiwaniu na „kibelkowiczów” wyruszyliśmy w drogę. Z przygodami oczywiście – jakże mógłbym pominąć przedziwne manewry zawracania pana kierowcy i gromkie JESZCZE, które wizualizowało panu Kierowcy odległość od drzewa (od pnia, przecież o tych połamanych konarach nie musiał wiedzieć 🙂 ). Continue reading